Murale na zlecenie Politechniki Śląskiej w Gliwicach i współpraca z PPG Sztuka w laboratorium
Dostaje mnóstwo zaproszeń do różnych projektów w Polsce i Europie. Czasem trudno zdecydować, co wybrać. Świadomość potrzeby bliskości sztuki rośnie z każdym dniem, miesiącem, rokiem.
Jedno z takich wyzwań spotkało mnie ze strony Politechniki Śląskiej w Gliwicach.
Chodziło o wprowadzenie sztuki do laboratorium.
Całość została zrealizowana przy współpracy z PPG People Polska, czyli światowego lidera to w produkcji farb, lakierów i materiałów specjalnych. Ta marka powinna Wam się kojarzyć z innowacyjnością i otwartością, co ściśle ma związek z moim życiem i twórczością.
Nie stać w miejscu, zmieniać na lepsze, wpuszczać sztukę do wnętrza /duszy/ – to takie wolne myśli, które nasuwają mi się w związku z tym akurat zleceniem.

Czy była między nami chemia? Skąd pomysł na murale?
W ramach kampanii PPG „New Paint for a New Start” będącej częścią globalnego projektu na ścianach laboratorium chemicznego oraz w holu przed salą miały pojawić się artystyczne, ciekawe murale ścienne nawiązujące do tytułowej nauki przyrodniczej badającej substancje, ich właściwości i zjawiska zachodzące z ich udziałem. Pomysł na tego typu prace na ścianach, to część większej kampanii społecznej, która ma za cel wprowadzić do życia uczniów i studentów nowych przestrzeni z wykorzystaniem kolorów. Kto z nas lubi gołe ściany? Pracę w takich warunkach i siedzenie godzinami w dość chłodnych warunkach. Czy w takich powstaną dobre pomysły? Młodzież będzie się lepiej uczyć?
No właśnie. PPG i ja świetnie wiemy, jaki wpływ ma sztuka na rozwój umysłu.

Czym właściwie jest ten mural ściennyna zamówienie? Jaka jest różnica pomiędzy muralem a graffiti?
Samo słowo wywodzi się z języka hiszpańskiego i oznacza dekoracyjne malowidło na ścianie wewnątrz lub na zewnątrz danego obiektu. Z czasem rola murali mocno wzrosła. Wcześniej ten nurt sztuki był często mylony z graffiti. Różnica jest taka, że te pierwsze powstają za zgodą, a właściwie na zamówienie właściciela budynku. W Polsce od kilkunastu lat ten rodzaj ozdabiania wielkich powierzchni: murale na ścianę lub inne duże obrazy dla firm notują niemalejący progres.
Przecież malowanie ozdobne ścian znane jest człowiekowi już od prehistorii, także nie ma się co dziwić takiej potrzebie nawet na uczelni.
Obecnie bardzo często widzi się kreacje wielkoformatowe typu:
- murale w restauracjach
- murale w szpitalach
- murale w firmach
- murale w szkołach i na uczelniach
- murale pracowniach projektowych
- murale w kościołach lub na murach parafii
oraz oczywiście często stanowią element dekoracyjny miejskiej infrastruktury. Są miejscowości, które mocno kojarzą się z danym dziełem. Turyści robią sobie tam zdjęcia, oznaczają je na social mediach — stają się równie ważne, jak pomniki, czy inne formy artystycznego przekazu. W konsekwencji żaden mieszkaniec nie potrafi sobie wyobrazić swojej małej ojczyzny bez tego kawałka sztuki.


Pewnie jednym z protoplastów takiego wyrazu emocji był Michał Anioł, który tworzył i dla siebie i na zlecenie. Przecież jego freski (murale na ścianę) „na wysokościach” powstałe w Kaplicy Sykstyńskiej na stałe zalicza się do najwspanialszych dzieł światowej sztuki. To takie cudowne dziedzictwo florentczyka pełniące podobną rolę, jak te miejskie obrazy.
W tych mniej urodziwych zakątkach miejscowości, wnętrz (gorzej usytuowanych, czy słabo oświetlonych) plastyka ogromnych i tych nieco mniejszych murali może zupełnie odmienić postrzeganie danego obszaru.
Wrażenia po wykonaniu chemicznych murali na Śląsku
W tak udekorowanych miejscach sztuka i artystyczne zdobienie ścian dają nam upragnioną świeżość, inspirację do pracy, pobudzają zmysły. Mural ścienny lub malarstwo artystyczne na ścianach w innej formie zwiększą szansę na kreatywne myślenie, czasem zwykły uśmiech. No i ten efekt pozytywnego zaskoczenia. Wyobraźcie sobie grupę studentów, która przekonana, że trafi w zwyczajne mury, jest kompletnie i pozytywnie zaskoczona swoim miejscem nauki. Dziś wszyscy razem czujemy satysfakcję i czujemy się bardzo wyjątkowo ze wspólnego przedsięwzięcia i efektu końcowego.

Pisząc wprost: mój projekt bardzo się spodobał zarówno kadrze uczelnianej jak i studentom.

Małe podsumowanie oraz kilka przemyśleń:
Uwielbiam takie wyzwania, jak murale na zlecenie. Współpracuję od dłuższego czasu z firmą PPG. Zaczęło się od wprowadzenia mojej sztuki do przemysłu, do hal produkcyjnych w strefie możliwego wybuchu (tam jedna iskra, może mocno zmienić krajobraz). Malowałam na silosach, egalitatorach. Wszystko na wysokości sześciu metrów sztukę abstrakcyjną własnego projektu, a także obrazy, które istnieją realnie w muzeach, czyli na przykład „Mona Lisę” Leonarda da Vinci, czy też „Kobietę w zielonej sukni” Tamary Łempickiej.
Moja przygoda z malarstwem w przemyśle zaczęła się od wygranego konkursu. Wspomniana firma PPG ogłosiła taki, mający na celu wprowadzanie sztuki do przemysłu. Wzięłam udział i przygotowałam wstępne projekty na słoikach. Moje „Wstęgi energii” z dominantą oranżu, wygrały. W efekcie miałam zaszczyt malowania na kilkudziesięciu zawieszonych na sześciu metrach wysokości silosach (egalizatorach) o wadze około 20 ton. To urządzenia, które w skrócie produkują farby i ich mieszanki.
Tamten projekt miał na celu wprowadzenie sztuki, malarstwa, a więc i odpowiednich palet barw oraz aranżacji artystycznej, która dawałaby energię, a także mocno zwracała uwagę. Przemiłe wspomnienie, jak prace w Gliwicach.
Wszystko to podniosło bardzo jakoś pracowniczą. Fabryka, podlegająca ścisłym procedurom, posiadająca prawdziwą sztukę dla pracowników i gości stała się wyjątkowym dla nich miejscem. Sztuka znacząco wpłynęła na nastroje pracowników każdego szczebla, dając w efekcie podwyższoną wydajność.
Pani pracująca w tym przemyśle 30 lat, którą miałam okazję poznać, powiedziała mi: „Jak patrzę na malowane przez panią silosy, to znikają mi problemy”.
Wielka radość dla mnie, te Jej słowa, a nasze wspólny cel został osiągnięty w 100%.
O możnościach współpracy
Opcja zmierzenia się z bardzo trudnymi („fruwałam” po rusztowaniach w obliczu przemysłowych kolosów, podpiętych pod prąd) warunkami nie jest dla mnie czymś, z czym nie mogę się zmierzyć.
Bardzo dziękuję za taką możliwość i polecam moje usługi także na dużych wysokościach lub w innych ekstremalnych warunkach. Wystarczy kliknąć tutaj i wybrać pasującą formę kontaktu.
Jestem też na Facebook i Instagramie. Zapraszam do rozmowy o sztuce dla Twojego wnętrza.
Santorini – moje podróże, malowanie obrazów i o przyciąganiu marzeń
CR 7 na moim obrazie. Kilka zdań o portrecie wybitnego sportowca
Kilka słów o ratowaniu serc i bogach z Zabrza
Portret malarski i współpraca z fundacją im. profesora Zbigniewa Religi, słynne portrety.
Maluję sporo portretów na zamówienie. Zdarza się, że jestem zapraszana przez organizacje związane z pomocą potrzebującym o portret artystyczny.
Jakiś czas temu udało mi się stworzyć coś dla Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi. Nasza przygoda zaczęła się kilka lat temu i nadal trwa. Jestem jej ambasadorką. Jestem orędowniczką słów profesora Mariana Zembali: „Dobro raz darowane, powraca zwielokrotnione”. Misję fundacji właściwie oddają słowa profesora: „To, co głęboko leży nam na sercu, to skuteczne leczenie chorób serca. Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu powstała z założeniem realizacji tego celu przy pomocy nowoczesnych, samodzielnie opracowanych metod. Pozwalam sobie wyrazić nadzieję, że wysiłki w tym kierunku uznacie Państwo za celowe i godne wsparcia” – prof. Zbigniew Religa, założyciel Fundacji
U mnie wszystko zaczęło się od obejrzenia filmu „Bogowie”. Przyznam, że oglądałam go kilka razy. Byłam zachwycona rzetelnym oddaniem głównego bohatera i jego współpracowników dla tamtej Polski, z PRL-u, czy obserwację rodzącej się w trudnej sytuacji politycznej medycyny związanej z przeszczepami. Tytuł to klamra heroizmu bohaterów filmu. To byli bogowie, profesorowie Zbigniew Religa, Marian Zembala i Andrzej Bochenek – trzej polscy kardiochirurdzy. Ludzie czynu, naukowcy walczący dla innych i o innych. Na zdjęciu poniżej moja cenna pamiątka z profesorem Marianem Zembalą.
Pierwszy udany przeszczep serca profesor przeprowadził w roku 1985. Miałem zaszczyt bliżej zapoznać się z fundacją dzięki współpracy z magazynem Business Woman & Life. Ostatecznie przekazałam kilka obrazów, które ku radości mojego, i nie tylko mam nadzieję, serca wsparły fundację. W mediach to już dość znane portrety, a ich popularność, jak i całej akcji powoduje szybsze bicie serca także u mnie.
W roku 2020 ofiarowałam oficjalnie na żywo w programie Dzień Dobry TVN obraz pod tytułem „Sanitariuszka 19”, który mam nadzieję, osiągnie w tym roku spektakularną kwotę na licytacji charytatywnej w Zabrzu. Celem jest oczywiście ratowanie serc dzieci.
Oczywiście realizuję także komercyjne zlecenia i można u mnie śmiało zapytać o portret ze zdjęcia, inny wymarzony portret na płótnie lub nawet portret malarski na prezent własnego pomysłu.
Jeżeli chcesz porozmawiać ze mną o sztuce, zapytać o portret ze zdjęcia na zamówienie, dowiedzieć się jak wygląda malowanie portretów, zapraszam do kontaktu.
Możesz też zajrzeć do mojego sklepu z obrazami, wystarczy, że klikniesz tutaj.
https://frk.pl – źródło cytatu
Sanitariuszka dla prof. Zbigniew Religi – wywiad w TVN
Sztuka ma cudowną moc. Gdy tworzymy nasze myśli są na płótnie. Gdy przekazujemy sztukę innym to dajemy światu naszą energię twórczą. Mojemu sercu bliski był i jest Prof. Religa. To jego niezłomność w podejmowaniu decyzji stworzyła drogę dobra. Pomimo wielu rozczarowań, dylematów, wiedział co jest celem i wierzył w to najbardziej na świecie.
Tylko my wiemy co jest najważniejsze i najbardziej potrafimy tego bronić i walczyć o to. To w nas jest siła.
Nie poddawajmy naszych celów wątpliwościom.
Portret Prof. Religi, który namalowałam jest dla mnie w pewnym sensie kontynuacją jego dzieła. Pamięć o ludziach wielkiego czynu przenosimy w dalszy wymiar za pomocą różnych mediów. Chcę aby za pomocą mojego medium malarskiego ta historia, ta postać dalej żyła , także w sercach innych ludzi.